niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 1

          Oktawia zamachnęła się mieczem. Kamienny posąg Hery oberwał, lecz nie miał ani śladu po uderzeniu. Oktawia, jakby zezłoszczona tym, uniosła miecz i po raz drugi zamachnęła się. Znowu nic. Odgarnęła blond włosy z twarzy i zaatakowała trzeci raz, tym razem z obrotu. Kiedy to nic nie dało, uniosła miecz, przygotowując się do kolejnego zamachnięcia.
           — Wyżywanie się na posągu bogini nic ci nie da — rozległ się męski głos. 
          Oktawia opuściła miecz i obróciła się. Przed nią stał czterdziestoletni mężczyzna o szarych oczach i czarnych włosach. Miał ciemniejszą karnację i był bardzo umięśniony. Stał oparty o drzewo, ręce miał założone na piersi. Ubrany był w luźną koszulkę i jeansy. 
          — Na pewno? Spróbuję jeszcze raz! — Oktawia, próbując naśladować szybkość pioruna, uderzyła jeszcze raz w posąg. Zgodnie z przewidywaniami mężczyzny, nic się nie stało. 
          — Odłóż miecz, Oktawio. — Dziewczyna jeszcze raz uderzyła w posąg. — Oktawia! 
          Rzuciła miecz na trawę. 
          — Należy jej się, tato — powiedziała, mając na myśli Herę. – Za to, co zrobiła...
          — Zamilcz, Oktawio — przerwał jej mężczyzna. – Nawet jeśli należy jej się, uważaj na słowa. Bogowie mogą cię za to pokarać, a ostatnie czego potrzebujesz, to wrogów wśród nieśmiertelnych. 
          Oktawia przeczesała ręką włosy, po czym schyliła się i podniosła miecz. Czuła się okropnie. Mężczyzna miał rację. Nie potrzebowała wrogów wśród bogów. Wystarczyło, że Hera nienawidziła ją, zresztą z wzajemnością. Po tym co się wydarzyło... Nie wracaj do tego, nakazała samej sobie dziewczyna. Wystarczy bólu i wściekłości na dzisiaj. 
          Schowała miecz do pochwy i ruszyła do domu. 
          Był maj. Drzewa, rozsadzone po całym ogrodzie, kwitły, podobnie jak kwiaty. W powietrzu można było czuć zapach nadchodzącego dużymi krokami lata. Mała góra, na której mieszkała Oktawia, prezentowała się pięknie pod względem ogrodu. Kolorowo, przyjemnie. Na każdym kroku drzewa, gdzieniegdzie posągi bogów. I dużo kwiatów. 
          Gorzej było z budynkiem. Sprawiał, że górka przestawała być taka piękna. Mały, średniowieczny zamek, obskurny, a przynajmniej z zewnątrz. W środku było inaczej. Było przytulnie, a Oktawia czuła się w nim doskonale. Przeważały w nim czerwień oraz brąz. Antyczne meble sprawiały, że blondynka zupełnie czuła się, jakby żyła w innej epoce. 
          Mężczyzna ruszył za córką. W rzeczywistości nie byli bliską rodziną. Lata temu Oktawia została oddana do adopcji, a on, z woli bogów, przygarnął ją. Był dla niej jak ojciec; poświęcał jej swój czas, uczył różnych rzeczy, odpędzał od niej chłopaków, gdy jakiś się zakręcił wokół Oktawii. I, co najważniejsze, nauczył ją walczyć oraz posługiwać się mieczem. Był przy dziewczynie zawsze, kiedy go potrzebowała.
          Weszli do zamku. Oktawia od razu ruszyła do kuchni, nie przejmując się tym, że powinna była najpierw odłożyć miecz. Jej ojciec zawsze pilnował ją z tym, ale odkąd wróciła osiem miesięcy temu do domu, pozwalał jej na więcej. Dziewczyna była pewna, że to przez to, co Hera zgotowała jej.  
          Weszła do dużej kuchni, a jej ręka od razu sięgnęła po miecz. Wyciągnęła go, i z szybko bijącym sercem, uniosła przed siebie, bezmyślnie. 
          Stół, na którym przygotowywali jedzenie, stał na środku. Na wprost Oktawii była lodówka, blat z szafkami, zlewozmywak i kuchenka. Po lewej stronie dziewczyny było wejście do jadalni, a po prawej okna. Wszystko było w porządku, gdyby nie to, że przy stole siedziała kobieta o długich, brązowych włosach i złotej, prostej sukni. 
          — Hera — warknęła Oktawia. 
          — Co tak długo? — zapytała z uśmiechem bogini.
          Oktawia cudem powstrzymała się od skoczenia na nią i zaatakowania jej tak, jak przed chwilą raz po razie cięła jej pomnik. Czuła w sobie nienawiść i złość. Miała problem z opanowaniem ich.
          — Odłóż miecz, Oktawio — rozległ się cichy, męski głos.
          Dziewczyna nie słyszała, kiedy jej ojciec wszedł do kuchni. Przez chwilę się wahała, lecz ostatecznie opuściła rękę z mieczem. Nie odłożyła go do pochwy. W razie czego była gotowa do obrony.
          — Malcolmie — powiedziała przymilnym głosem Hera. – Dobrze cię widzieć.
          — Daruj sobie – warknęła Oktawia.
          — Czego tutaj szukasz, Hero? Wiesz, że nie jesteś mile widziana w naszym domu. 
          Hera wstała i wygładziła suknię. Wyglądała tak, jakby przyszła poplotkować. Uśmiech, który gościł na jej twarzy, sprawiał, że nie tylko wyglądała pięknie, ale też sympatycznie. Niestety, pozory mylą. 
          Bogini zrobiła kilka kroków w stronę ojca i córki. Kiedy Oktawia uznała, że jest za blisko, wyciągnęła miecz przed siebie. Hera zatrzymała się.
          — Czego chcesz, Hero? — powtórzył pytanie Malcolm.
          — Aby przepowiednia sprawdziła się.
          Mężczyzna położył ręce na ramionach córki.
          — Żebyś znowu to zrobiła, Hero? Zapomnij. 
          — Nie uchronisz ją od przeznaczenia, Malcolmie! Przepowiednia musi się spełnić! – Hera spojrzała na Oktawię. – Wyrusz do Obozu Półkrwi. Chejron wszystko ci wytłumaczy. 
          — Dlaczego pofatygowałaś się tutaj, Hero? Dlaczego ty, a nie ktoś inny? Dlaczego nie pozwoliłaś, aby przeznaczenie dorwało mnie? — zapytała dziewczyna.
          — Wszystko zrozumiesz w swoim czasie.
          Hera zniknęła, zostawiając zaskoczoną oraz wciąż wściekłą dziewczynę samą z ojcem. Przez chwilę oboje milczeli. Oktawia tym, że znowu bogowie mogą się nią zabawić, głównie Hera. Że znowu ucierpi. A Malcom, że znowu będzie musiał znieść rozłąkę z córką. 
          Po pewnym czasie Oktawia odwróciła się do mężczyzny, schowała miecz do pochwy i przytuliła się do ojca. Czekały ją ciężkie dni. Znowu. Po raz kolejny, bogowie nie dali jej wyboru. Być może po raz kolejny będą chcieli zabawić się jej kosztem. Być może, jeśli jej się poszczęści, tym razem Hera zabije ją.


Witam Was wszystkich na moim nowym blogu :) Mam nadzieję, że pierwszy rozdział nie wypadł najgorzej. Zapraszam do komentowania! 

11 komentarzy:

  1. Cześć!
    Jestem wielką fanką opowieści o Percym Jacksonie. Będę więc dosyć wymagającym czytelnikiem ;)
    Rozdział pierwszy jest dosyć krótki, ma niecałe 1,5 strony. Dowiedzieliśmy się tylko, że Oktawia została adoptowana przez Malcolma i ma na pieńku z Herą. Główna bohaterka sprawia wrażenie dosyć porywczej, lubi się też wyżywać na rzeczach martwych. Po tym, jak kilkanaście razy uderzyła w ten posąg, wydała mi się trochę niedojrzała, ale to przecież tylko pierwszy rozdział, nie poznaliśmy jej jeszcze dobrze! Skoro wybiera się do Obozu Herosów, musi być jednym z nich. Jestem ciekawa, czy pojawią się nowe postaci, a może Oktawia spotka Percego?
    Nie dostrzegłam błędów, więc jeśli jakieś były, to pewnie niewielkie.
    Zachęciłaś mnie do dalszego czytania. Wstawiaj szybko następny rozdział!
    Pozdrawiam, Danny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Dziękuję za komentarz, nawet nie wiesz jak mnie zmotywowałaś!
      Mam nadzieję, że spełnię Twoje wymagania :)
      Rozdział rzeczywiście krótki, kolejny planuję napisać dłuższy, ale zobaczymy jak wyjdzie. Być może pojawi się w środę.
      Na pytanie nie odpowiem, niech to będzie mini tajemnica ;)

      Usuń
  2. Czeej, czeeeej... czy Malcolm to ten syn Ateny, czy jakiś bohater Twojego autorstwa? Bo w sumie to fajno by było. Wszyscy byli by starsi. No i w ogóle zawsze lubiłam Malcolma xD
    Widzę w ogóle, że lubujesz się w postaciach dość... porywczych (ten "biedny" posąg Hery xD. I to imię! Oktawia! Tak żywo przypominające trochę sztywnego augura - Oktawiana xD
    Sama nie wiem co tu więcej powiedzieć. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrówkam, wenkam i tak dali.
    Sajdi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam żadnego Malcolma! :O Ten to tylko moje wyobrażenie.
      Wiesz że pisząc nawet nie skojarzyłam Oktawii z Oktawianem (jestem na 2 części i wiem, o co chodzi, w końcu!).
      Dzięki <3

      Usuń
    2. No jak to że!
      Malcolm to drugi mózg zaraz po Annabeth w Domku Ateny xD
      Ale nie no, spoko, spoko xD
      Dopiero na drugiej części... kobieto xDDDDD Oktawian potrafi być wrzodem na dupie, ale ogólnie całkiem charakterna postac xD

      Usuń
    3. Coś go zaczynam kojarzyć!
      Ostatnio czytam głównie po angielsku, a PJ jest jeszcze za trudny dla mnie żebym wszystko zrozumiała ;/ Ale spoko, kiedyś to nadrobie!

      Usuń
    4. Podziwiam, mnie by się nie chciało po angielsku czytać xD
      Chociaż by się wypadało czasem doedukować xDDDD

      Usuń
    5. Ja tam lubię i czytać i pisać, ale czytać głównie to, co ma nie wiecęj niż 100 stron, bo to ma zazwyczaj banalne słownictwo xd

      Usuń
  3. Ej fajne to :D Nie wiem czemu połowa moich komentarzy zaczyna się od "ej",a no ale cóż xDD
    Już lubię Oktawię. Ciekawe co takiego Hera jej zrobiła. Znając tą sukę to pewnie coś okropnego hehe.
    Czekam na nexta!
    Sus ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik, też lubię słowo "ej" :D
      Dzięki za komentarz <3

      Usuń
  4. Będę szczera, nie wypadł ten rozdział zbyt dobrze. Po raz n-ty czytam ten sam schemat. Jest córka/syn jakiegoś boga olimpijskiego i nagle trafia do Obozu Półkrwi. Mnie akurat to zniechęca do czytania, bo spokojnie inaczej napisać rozdział 1.
    " Przed nią stał czterdziestoletni mężczyzna o szarych oczach i czarnych włosach. Miał ciemniejszą karnację i był bardzo umięśniony. Stał" Dwa razy stał
    Weny, czasu i sprawnego kompa

    OdpowiedzUsuń

Szablon